Twój koszyk jest pusty!
Shame on you to najlepsze określenie tematu, z którym zawodowo zderzam się od jakieś czasu. Zastanawialiście się, kiedy i co zawstydza nas zdrowotnie najbardziej? Kiedy pacjenci przychodzący do apteki mówią zniżonym głosem? Pewnie pomyśleliście o jakichś bardzo intymnych przypadłościach opowiadanych w szczegółach. Otóż nie. Zerknijcie, jak to wygląda w rzeczywistości.
Mimo, że choroba to nie nasz wybór.
Na co dzień rozmawiam z pacjentami, którzy ściszają ton, mówią ogólnikowo i nie chcą wchodzić w żadna dyskusje w dwóch przypadkach: depresji i niepłodności. Nadal obie te choroby - bo może warto podkreślić to na nowo - CHOROBY - wzbudzają wstyd, zażenowanie i przeświadczenie że są ujmą, jakby kiedykolwiek były czyimś wyborem.
ABSURD POLSKIEGO WSTYDU polega na tym, że bardzo dobrze rozumiem powody, dla których tak się dzieje. Powody, dla których pacjenci odpowiadają, że doskonale wiedzą, jak zażywać leki i jak je sobie podać w przypadku, kiedy nie mają o tym pojęcia, wynika pewnie trochę z braku komfortu i prywatności rozmowy przy okienku aptecznym, ale głównie z tego, że w polskiej mentalności utarło się, że zarówno niepłodność, jak i depresja - to powody do czucia się gorszym.
Dlaczego tak jest?
Nie mam pojęcia. Wiem natomiast że jest to w nas głęboko zakorzenione. Grzebanie w czyimś życiu, kiedy stoi się wygodnie z boku, czerpiąc satysfakcję z zadawanych bardzo intencjonalnie pytań... - czy to czasem nie jest nasza cecha narodowa? Być może nie. Być może niepotrzebnie uogólniam. Z moich jednak obserwacji wynika, że energia, którą spora część społeczeństwa wkłada w drążenie - i tu też warto podkreślić - drążenie, przynoszące ból, pielęgnujące gorycz i poczucie niezrozumienia lub niesprawiedliwości - mogłaby być wykorzystana znacznie bardziej produktywnie i empatycznie.
Dlaczego jest tak, że boimy lub wstydzimy się rozmawiać o czyjejś depresji? A o swojej tym bardziej? Dlaczego nie rozmawiamy otwarcie o niepłodności - problemie milionów osób, pielęgnując w nich poczucie, że dotyczy to tylko ich i sprawia, że czują się niewystarczający, niepełni i wybrakowani? Dlaczego nie mówimy o tym, że problem niepłodności rośnie w zastraszającym tempie, dotyczy coraz młodszych osób, jest CHOROBĄ, dotykająca zarówno kobiet, jak i mężczyzn?
Dlaczego nie mówimy o tym, że walka z tymi chorobami byłaby prostsza, gdyby otoczenie było nieoceniające, a wspierające - albo chociaż neutralne. I nikt nie mówi tu o tym, żeby trzymać kogoś za rękę ze słowami: "wiesz co - nie jesteś w tym sam/sama", a raczej o przestrzeni na to, by pacjenci z depresją czy niepłodnością nie musieli myśleć o tym, czy ktoś ich ocenia.
Może wtedy również w aptece będzie prościej rozmawiać? Może na pytanie: "pokazać Pani jak wykonać ten zastrzyk?: - będzie łatwiej odpowiedzieć.
Nauczmy się ROZMAWIAĆ.
Wielkim krokami zbliżamy się w Polsce do rozwijania opieki farmaceutycznej. Projektu, który ma na celu zwiększyć wykorzystanie grupy zawodowej farmaceutów jako najlepszego źródła informacji w zakresie leków, interakcji, działań niepożądanych, sposobu stosowania itp., ale również stworzenie komfortu rozmowy między pacjentem a farmaceutą. Ale zanim to stanie się powszechne - mamy czas nauczyć się rozmawiać o chorobach, które w ogólnym przeświadczeniu mogą być "wstydliwe".
Mamy teraz czas, by nauczyć się nie mówić zniżonym tonem.
Magda